Odwaga to szczerość w słabości
Odwaga nie tyle jest, co się staje… Prawdziwą odwagę wykazujemy prosząc o pomoc, gdy jej potrzebujemy. Pytając o coś, czego nie wiemy. Ucząc się niepoznanego, wykazując ciekawość świata. Przyznając się do niedoskonałości. Płacząc, gdy tego potrzebujemy… Idąc do przodu bez maski i ciesząc się z najmniejszych sukcesów. Ucząc się i wyciągając wnioski z potknięć na swojej drodze.
Brené Brown pisząc o odwadze w swojej książce „Dary niedoskonałości” prawdziwą odwagą nazywa odwagę codzienną, właśnie taką, którą regularnie praktykujemy i która przede wszystkim wiąże się z tym jak bardzo i na ile otwarcie przyznajemy się do słabości. W dzisiejszym świecie to coś naprawdę niezwykłego – pisze i chyba faktycznie o to chodzi! Przytacza też bliską i mnie definicję:
„Odwaga jest umiejętnością, czymś, co się tworzy jako cnota. Nie istnieje sama w sobie, ale poprzez akty odwagi. Tak jak uczymy się pływać, pływając, tak odwagi uczymy się przez jej praktykowanie.” – Mary Daly
Chodzi o odwagę, która wypływa z nas samych, co do której jesteśmy przekonane, mamy ją w środku. Ona bierze się z naszego dystansu do świata i miłości do siebie. Akceptacji naszego ja, równie pełnego wspaniałości, co niedoskonałości.
Nie musimy już zabijać smoków
Nie żyjemy już w świecie, w którym trzeba wykazywać się heroizmem, zabijając smoki, czy zbliżające się do granic armie. Nie musimy na szczęście walczyć o bezpieczeństwo naszych rodzin, narażając własne życie i zdrowie. Nadal jednak żyjemy w strachu, permanentnym stresie i wpadamy w panikę z byle powodu… Dlaczego? O co w tym chodzi? Zastanawiałaś się kiedyś nad tym?
Otóż odwaga dotyka teraz zupełnie innych rejonów, wymaga odmiennych praktyk. Choć nadal jest towarem deficytowym, i nadal nie każdy chce i potrafi się nią wykazać… W dzisiejszym świecie najgroźniejszym smokiem jest nasze otoczenie. Żyjemy pod ciągłą presją oczekiwań innych, pod naciskiem tego, co trzeba, wypada, musisz, bo…. Często nawet nie ma żadnego „bo”, jest tylko „bo tak”.
Strach przed oceną
Strach przed oceną jest dla nas zabójczy. Wisi nad nami jak cień, czujemy go niemal namacalnie, mamy wdrukowany, przez szkołę, rodziców, znajomych. Same będąc krytycznie nastawione do ludzi nieświadomie go podsycamy. Skoro bowiem tak miło jest krytykować i oceniać innych, nie można liczyć przecież na to, że Ci inni nie robią tego samego w stosunku do nas! Strach przed oceną to gruby temat, będę wracać do niego jeszcze przy wielu innych okazjach. Dziś piszę o nim tylko w kontekście odwagi, tej która musi się z nim zmierzyć, przeciwstawić mu, pozwolić nam funkcjonować samodzielnie…
Bądź szczera w swej słabości
Czy wiecie, że courage, angielskie słowo oznaczające odwagę, pochodzi od łacińskiego słowa cor, czyli serce? Kiedyś miało ono podobno inne znaczenie i oznaczało mówienie tego, co nam leży na sercu! Paradoks, prawda? Chociaż… od wieków przecież wiadomo, że historia kołem się toczy. Obecnie właśnie autentyczność, szczerość i mówienie o swoich słabościach wymaga największej odwagi!
Codzienna odwaga wiąże się z pokazywaniem, jak bardzo jesteśmy słabi – Brené Brown
Tak właśnie teraz walczymy ze smokiem, codziennie i na nowo. Działamy pod presją obowiązującej wszędzie doskonałości. Perfekcjonizmu, który nas niszczy i hamuje nasz rozwój paraliżując wiele działań! Bo przecież nie uda nam się, nie damy rady, popełnimy błędy i pokażemy, że nie wszystko nam wyszło…
Destrukcyjny wewnętrzny krytyk wciska się w nasze myśli i podsuwa przerażające obrazy. Pozwalamy mu na to. Patrzymy na świat jego oczami, a on nas oszukuje. Pokazuje, jak innym wszystko wychodzi, jak im się udaje. Tymczasem ci oni kryją się równie skutecznie, jak my. Nie pokazują swoich wątpliwości, porażek. Strach i wstyd wypłakują w poduszkę, ale do świata wychodzą z maską doskonałości i podniesioną głową. Jednak nie świadczy to o ich odwadze, wręcz przeciwnie. To słabość każe im ukrywać swoje niedoskonałości.
Prawdziwa odwaga jest w nas
Tymczasem prawdziwą odwagę wykazujemy prosząc o pomoc, gdy jej potrzebujemy. Pytając o coś, czego nie wiemy. Ucząc się niepoznanego, wykazując ciekawość świata. Przyznając się do niedoskonałości. Płacząc, gdy tego potrzebujemy… Idąc do przodu bez maski i ciesząc się z najmniejszych sukcesów i ucząc się i wyciągając wnioski z potknięć na swojej drodze.
Tak buduje naszą odwagę. Taką, która pozwala nam żyć w zgodzie ze sobą, poznawać siebie, swoje możliwości i walczyć ze słabościami przyjmując je jednocześnie z pokorą, zrozumieniem i miłością. Ze świadomością, że są częścią nas samych.